Przyjechałam na terapię, otrzymałam fachową wiedzę przekazaną w sposób, który kazał drżeć tej drugiej we mnie; który pokazał, jak radzić sobie w trudnych momentach i w którym kierunku mam podążać, aby nie tracić nadziei. W prezencie „dostałam” grupę przyjaciół – ludzi ciepłych, serdecznych, kochanych. Ja 'dawna” – wyzuta z nadziei, z wiary w siebie, przerażona i zamknięta we własnym przerażającym lustrze usłyszałam takie słowa:
„Jesteś jak Feniks, co łzą swą rany najgłębsze leczy
Szybujesz wśród burzy we mgle, niczym fregata
Cel Twój promień słońca odbity od skrzydeł oświeca
I na Ciebie tylko on czeka.
Językiem ostrym jak pazury gada, ofiarę rozszarpać potrafisz
Pożegnaj się z „NIM”, umarłaś by żyć, wierzę że to potrafisz.
Grzywą jak lew strach w przeciwniku budzisz a,
Szczenięta głosem spokojnym oswajasz i uśmiech
Na ich twarzy malujesz
Dziewczyno o włosach w kolorze
Mijającego lata”